facebook


Najnowszy News

 kiermasz czolo

KIERMASZ PALM I OZDÓB WIELKANOCNYCH

Podwyższenia Krzyża Świętego

sosnowiec cz

Parafia sercanów w Sosnowcu Środuli obchodzi 60-lecie istnienia. Ma ciekawą historię. Powstawała w trudnych dla Kościoła czasach, a siedzibą pierwszej świątyni była kuźnia.


     Dekret o powołaniu nowej parafii w tej dzielnicy Sosnowca podpisał 7 maja 1957 r. biskup częstochowski Zdzisław Goliński, bowiem w tamtych latach miasto należało do diecezji częstochowskiej. Wcześniej część mieszkańców Środuli przynależała do parafii św. Joachima w sąsiednim Zagórzu, a część do Nowego Sielca.

     Posiadanie własnego kościoła było marzeniem mieszkańców Środuli, a starania w tej kwestii czyniono jeszcze przed wybuchem wojny. I może by powstał, gdyby właśnie nie wojna w 1939 r., która pokrzyżowała te zamiary. Nie dość tego, setki mieszkańców dzielnicy musiało w czasach okupacji z przymusu szukać mieszkania w innych częściach miasta, ze względu na utworzone 1942 r. na Środuli Getto Żydowskie.

     Po wojnie Środula znów zaczęła się zapełniać ludźmi, a na miejscu starych przedwojennych domów z kamieni wapiennych, powstawały nowe osiedla mieszkaniowe z wielkiej płyty. Kościoła, w którym mogli by się wierni gromadzić na Mszy św. i przyjmować sakramenty, jednak dalej nie było.

     Coś się zmieniło dopiero na początku lat 50-tych, kiedy to z parafii zagórskiej wydzielono obszar dla nowej parafii pw. Podwyższenia Krzyża św. Jej organizacją zajął się ks. Piotr Marchewka, mieszkający u proboszcza w sąsiednim Nowym Sielcu. Jednak mimo formalnie istniejącej nowej parafii władze nie pozwalały na budowę świątyni. Jak wspomina po latach pracująca w parafialnej Poradni Rodzinnej na Środuli, Elżbieta Ryszka, „władze bawiły się w przysłowiowego kotka i myszkę. Obiecywano wydać zezwolenie dla istniejącej tu parafii, ale wszystko kończyło się na słowach. Lata mijały, parafia krzepła, zmieniali się księża, przybywało mieszkańców. Osiedle rosło w oczach, wciąż stawiano nowe bloki”, a potrzebnej świątyni nie było widać.

     Powstała więc bez zezwoleniaprowizoryczna kaplica w pomieszczeniach warsztatu kowalsko-samochodowego, potocznie nazywanego kuźnią, którą z biegiem czasu (również bez zezwolenia) powiększono o kilka metrów. Miejsce to udostępniła rodzina Wylonów, a pierwszą Mszę św. ks. Marchewka odprawił tutaj 27 października 1957 r.

     - To była wielka prowizorka i bardzo mała kaplica, która drzwiami wejściowymi dochodziła bezpośrednio do samej ulicy.Ręką prawie sięgałem do górnej lampy. Takistan rzeczy trwał aż do naszego przyjścia do Środuli. Najważniejsze, że mogli się już gromadzićludzie na Mszy świętej, nabożeństwach, chrzcić dzieci, przystępować do pierwszej Komunii świętej – opowiada ks. Antoni Sławiński, który w 1978 r. został skierowany do pracy w tym miejscu razem z ks. Andrzejem Szczepankiem.

     To, żeby w Zagłębiupracowali sercanie było pragnieniem ordynariusza częstochowskiego bpa Stefana Bareły, który w tej sprawie zwrócił się do prowincjała ks. Czesława Kundy.

    - Była to poniekąd tajna misja, której się nawet nie spodziewał zagórzański proboszcz. Był zaskoczony, gdy pojawiliśmy się z prowincjałem, ks. Szczepankiem i ks. Styką, z dekretami od biskupa, mianującego mnie i Andrzeja na dodatkowych wikariuszy. Za to wiedziały już o tym władze UB, bo gdy zgłosiliśmy zameldowanie, dowiedzieliśmy się, że go nie otrzymamy. Tak więc pracowaliśmy jakiś czas „na czarno”. Dopiero później życzliwi nam ludzie, jakimś sposobem zameldowali nas na stałe – wspomina ks. Sławiński.

     W liczącej niemal 60 tys. wiernych parafii w Zagórzu było co robić. Oprócz wszystkich czynności duszpasterskich, w tym dyżurów w kancelarii, wikariusze zakonni katechizowali po 30 godzin w tygodniu. Obiecane wydzielenie terenu na nową parafię, którą mieli stworzyć sercanie przeciągało się i po roku pracy prowincjał zdecydował o odwołaniu księży i wysłaniu ich do Rzymu na naukę języka.

     - Biskup bardzo nalegał, by nie opuszczać Sosnowca nieodwołalnie, dlatego jadąc do Rzymu, mieliśmy być gotowi, by w każdej chwili wrócić – opowiada ks. Antoni.

     Wrócili do Sosnowca po miesiącu pobytu w Wiecznym Mieście, a w parafii zastali nowego proboszcza, ks. Czesława Kempę, który zaskoczony ich przyjazdem wysłał sercanów na jeszcze dwa tygodnie wakacji. Po powrocie zamieszkali w starej kamienicy przeznaczonej do rozbiórki (takich było wiele), gdzie po rozłożeniu wersalki nie było już miejsca, a do przedpokoju w zimie sypał śnieg, a w lecie padał deszcz. Nie remontowali pomieszczeń, bo nie wiedzieli, co będzie dalej….

     Z budową nowego Domu Bożego nic nie szło do przodu. Wprawdzie pierwszy proboszcz ks. Marchewka zakupił stosowną działkę pod kościół, ale na rozpoczęcie budowy świątyni musiano czekać jeszcze ponad 20 lat. Nie dziwi więc, że gdy 2 października 1983 r. bp Tadeusz Szwagrzyk poświęcił plac pod budowę świątyni, w parafialnej Kronice ów pierwszy proboszcz napisał: „Nareszcie powstaje na Środuli parafia. Mieszkańcy tej dzielnicy co najmniej od 30 lat marzyli o własnym kościele”.

     Na placu, gdzie miał powstać kościół, ogrodzonym siatką, postawiono pomieszczenie służące za salkę katechetyczną. Dzieci i młodzieży przybywało, więc religii uczyli w niej na zmianę. Gdy jeden kończył, drugi już czekał ze swoją klasą.

     W tym czasie od lat 70-tych zaczęło się stopniowe wyburzanie starych środulskich domów i budowa istniejącego do dziś osiedla bloków z betonowych płyt. Do jednego z takich bloków, na miejsce proboszcza, który dostał przydział na M5, przenieśli się potem ks. Sławiński i ks. Filipiak. Ks. Szczepanek pozostał nadal na „wikarówce”. Dalej katechizowali, odprawiali w kaplicy-kuźni i nie tracili nadziei, że przyjdzie dzień rozpoczęcia prac przy budowie świątyni z prawdziwego zdarzenia.

     Przełomowym momentem w tym względzie był dzień 25 września 1980 r. W tym to dniu parafię przejęło Zgromadzenie, a jej pierwszym sercańskim proboszczem został ks. Stanisław Filipiak. Nieco wcześniej do Środuli przybyła kopia Obrazu Jasnogórskiego w ramach wielkiej peregrynacji wizerunku w całej Polsce. Na ulice wyszło tysiące ludzi, a wydarzenie to było nie tylko przeżyciem duchowym, ale jednoczącym wiernych, by znów przypomnieć się władzom w sprawie kościoła.

    Nowy proboszcz z dużą determinacją podjął starania w sprawie zgody władz na budowę. Uzyskał ją już w grudniu 1980 r., a do pracy duszpasterskiej przyszło trzech nowych sercanów: ks. Władysław Zięba, ks. Tadeusz Mazur i ks. Zbigniew Bojar. W ciągu miesiąca postawiono nową, obszerniejszą kaplicę, i rozpoczęto budowę domu zakonnego.

     Z władzami miasta trwały targi o miejsce lokalizacji nowej świątyni, bowiem proponowano, by kościół stanął daleko poza osiedlem koło cmentarza. Delegacje parafian kilka razy internowały w tej sprawie u prezydenta Sosnowca.

     - Trzeba powiedzieć, że oficjalne starania musieli podjąć parafianie, Ksiądz nie mógł starać się o pozwolenie, gdyż postawiony byłby mi zarzut ze strony władz komunistycznych, ze tylko jemu zależy na budowie, a nie ludziom – podkreślał w jednym z wywiadów ks. Stanisław Filipiak, który wszystko czynił, by kościół powstał nie gdzieś na uboczu lecz w centrum osiedla.

     Dodatkowe trudności związane były ze znajdującymi się na terenie, gdzie miał powstać kościół, prywatnymi posesjami. Gdy już je sprawnie pokonano dzięki wykupieniu budynków i znalezieniem mieszkania dla kilku rodzin, powstał kolejny kłopot: jak wytłumaczyć ludziom, że najpierw trzeba zacząć od budowy domu dla księży z przestrzennymi salkami katechetycznymi, kancelarią i powstałą w tym czasie Poradnią Rodzinną. Wikarzy bowiem mieszkali osobno, a proboszcz przy dawnej kaplicy. Gdy i z tym problemem się uporano, pojawił się kolejny. Komisja Architektury odrzuciła przedstawione dwa projekty kościoła.

     - Najpierw uzyskaliśmy ogólne pozwolenie na budowę i kazano nam przedstawić projekt koncepcyjny: jak ma kościół wyglądać. A gdy go przedstawiliśmy, został odrzucony dwa razy tłumacząc, że nie pasuje do architektury osiedla – powiedział ks. Filipiak podczas spotkania w Rabie Wyżnej.

     - Trudności się piętrzyły przez cały czas. Była wówczas tendencja, aby budować jak największe obiekty. Kościół miał być dwupoziomowy, ale gdy rozpoczęto roboty ziemne natrafiono na bardzo trudne podłoże: teren skalisty z wapieniem kamiennym – wspomina ks. Filipiak, dodając , że był to czas stanu wojennego i ze wszystkim były perturbacje, także z pozyskaniem materiałów budowlanych. Na przykład cegłę na mury przywożono z województwa zielonogórskiego i rozładowywano pod osłoną nocy.

     Kiedy fundamenty i pierwsze zalążki murów kościoła udało się postawić, u ks. Filipiaka pojawiły się problemy zdrowotne. W 1986 r. musiał poprosić o zwolnienie z kierowania parafią i budową, a na jego miejsce przyszedł ks. Antoni Sławiński, który będąc wcześniej wikariuszem znał dobrze historię parafii i mieszkańców.

     Cel miał jasny: dokończyć rozpoczęte dzieło i doprowadzić do poświęcenia świątyni. Jak dzisiaj wspomina, najtrudniejszą rzeczą przy budowie był dach w kształcie wieńca dookoła budowli.

     - Trzymaliśmy się projektu, ale pojawił się dylemat czy zrobić dach według planu, czy zmienić koncepcję, co byłoby dodatkowym wydatkiem. Chodziło o to, kto wykona taką skomplikowaną konstrukcję. Wtedy dowiedziałem się, że jest jedyna fabryka, która może wykonać te belki jest w Cierpicach k. Torunia.

     Pojechał. A w drodze modlił się, by nie wrócić z niczym. Był to bowiem zakład państwowy, który nie wykonywał takich zleceń.

     - Byłem mile zaskoczony. Dyrektor fabryki przeglądnął dokumentację dachu i powiedział, że jeśli dostarczę tarcicę obrobioną w tartakach i klej, postarają się to wykonać– opowiada.

     Po dwóch tygodniach kilka wagonów tarcicy na belki przyjechało do Cierpic. W zdobyciu drewna pomógł mu ks. Józef Karpierz z Glisnego, który w tej sprawie obszedł wszystkie tartaki w okolicy. Klej załatwił brat, ks. Kazimierz, który był w tym czasie prowincjałem, a podarowała go prowincja holenderska.

    14 września 1987 r. w święto patronalne parafii abp Stanisław Nowak wmurował kamień węgielny świątyni, pobłogosławiony przez papieża Jana Pawła II, a dwa lata później poświęcił dolny kościół. Górna świątynia została poświęcona także przez ordynariusza częstochowskiego 22 grudnia 1991 r.

     Prowadzenie budowy, a przy tym codzienna praca duszpasterska nadwyrężyły siły proboszcza. Poprosił prowincjała o zwolnienie z funkcji proboszcza w styczniu 1992 r. Jego decyzją udał się na wypoczynek do domu w Zakopanem, będąc proboszczem aż do czasu przyjścia nowego w lipcu 1992, ks. Eugeniusza Lambera. Administratorem parafii na ten czas został mianowany ks. Stefan Achinger.

     W międzyczasie Środula uległa dużym przeobrażeniom. Z dawnego krajobrazu starych zabudowań i uliczek nie pozostało zbyt wiele. Powstały nowe osiedla, sklepy, szkoły, a dzielnica z klimatu powojennej wioski nabrała charakteru miejskiego. Zmieniło się także otoczenie kościoła przy którym pojawiła się zieleń, wyrosły krzewy i drzewa. Swojego rytmu nabrało duszpasterstwo, a co jakiś czas zmieniali się wikariusze. Każdy wnosił coś nowego w życie parafii. Na przykład w 1993 r. dzięki ks. Mirosławowi Dziubie zaczął działać dom charytatywny „Iskierki”, obejmujący opieką dzieci z biednych i licznych rodzin, którzy regularnie otrzymywali posiłki i spotkały się w świetlicy.

     - Opiekowałem się wtedy Kołem Charytatywnym i zgłosiła się pewna osoba, by przy parafii założyć taki dom, gdzie pomagałoby się mniej zamożnym dzieciom. Przy pomocy innych wyremontowaliśmy jeden z budynków, założyli nowe ogrzewanie i odtąd przez wiele lat służył organizowaniu pomocy najmłodszym – wspomina ks. Mirosław Dziuba.

     Przy parafii powstał też w 1992 r. Ośrodek Duszpasterstwa Niesłyszących, a jego pierwszym duszpasterzem był ks. Kazimierz Dadej. Natomiast inny wikariusz, ks. Adam Pawlak dał początek grupie wsparcia „Nadzieja”, pomagającej osobom po leczeniu onkologicznym i innych przewlekłych chorobach.

     Po wielu latach starań o powstanie kościoła, 18 czerwca 2004 r. parafianie i sercanie przeżyli oczekiwaną uroczystość konsekracji świątyni, którą dokonali wspólnie kard. Stanisław Nagy i bp Adam Śmigielski.

     W lipcu 2010 r. nowym proboszczem parafii został ks. Witold Januś, a od roku jest nim ks. Ryszard Rydlak, który był tutaj kiedyś wikariuszem. Z racji 60-lecia erygowania parafii, w dzień odpustu 17 września, organizowane są jubileuszowe uroczystości, którym będzie przewodniczył ordynariusz sosnowiecki bp Grzegorz Kaszak.

     - Patrząc z perspektywy lat, praca w środulskiej parafii była dla mnie wielkim doświadczeniem życiowym, a Środula na zawsze będzie w moim sercu. Do tego czasu mam kontakt z niektórymi uczniami i osobami, które pomagały przy wznoszeniu kościoła. Było wielu ofiarnych parafian i bardzo miło wspominam współpracę z ówczesnymi księżmi dekanalnymi. Te trudniejsze chwile oczywiście były, choćby ze spartańskimi warunkami życia i duszpasterstwa. Jednak tych radosnych było znacznie więcej. I za nie trzeba Bogu być wdzięcznym – podsumowuje ks. Antoni Sławiński.

                                                                           Ks. Andrzej Sawulski SCJ

Na zdjęciach, min.

  1. Jedna z najstarszych pieczęci i map dzielnicy
  2. Stare zbudowania Środuli
  3. Przy szkole podstawowej nr 28
  4. Msza św. w kaplicy-kuźni
  5. Wnętrze i ołtarz kaplicy z dekoracją na I Komunię św.
  6. Ks. Antoni Sławiński z dziećmi komunijnymi
  7. Sakrament bierzmowania udzielany młodzieży przed wejściem do kaplicy przez bpa Tadeusza Szwagrzyka
  8. Miejsce powitania samochodu-kaplicy z Obrazem Jasnogórskim w 1980 r.
  9. Procesja z Obrazem ( w tyle dom, w którym mieszkali ks. Sławiński i ks. Szczepanek)
  10. Ołtarz polowy przygotowany na peregrynację przez ks. Sławińskiego
  11. Pierwszy sercański proboszcz ks. Stanisław Filipiak
  12. Jeden z projektów kościoła i fundamenty
  13. Pierwsi wikariusze, księża: Władysław Zięba, Tadeusz Mazur, Zbigniew Bojar
  14. Wznoszenie skomplikowanej konstrukcji dachu na kościele
  15. Wmurowanie kamienia węgielnego i krzyż misyjny
  16. Dom zakonny i kościół
  17. Zdjęcia z różnych uroczystości. Wielkanoc, Pasterka, ingresy proboszczów
  18. Boże Ciało pod drogach parafii
  19. Obecny proboszcz ks. Ryszard Rydlak w czasie ingresu, w kościele i na pielgrzymce do Częstochowy

Życie Zakonne

zakon