facebook


Najnowszy News

 swieconka czolo

POŚWIĘCENIE POKARMÓW WIELKANOCNYCH

DUCHOWOŚCI SERCAŃSKIEJ

Jerzy cz

Dwa dni trwały uroczystości żałobne zmarłego 31 października br. ks. Jerzego Wełny, sercanina, żarliwego krzewiciela nabożeństwa do Serca Jezusowego.

     Najpierw w niedzielę 3 listopada br. pożegnali ks. Jerzego mieszkańcy Węglówki (Małopolska), gdzie mieszkał od niespełna dwóch lat, a Mszy św. w kościele przewodniczył dziekan dobczycki, ks. Józef Czarny.

      - Przychodzimy tutaj dzisiaj, aby powiedzieć Panu Bogu dziękuje za to, że z Bożej Opatrzności znalazł się taki moment, że w tutejszej parafii mógł być, pracować, służyć i dawać siebie jako kapłan – powiedział podczas Mszy św. proboszcz, ks. Sławomir Kamiński SCJ, podkreślając jego zaangażowanie w prowincji, w parafiach, pośród duchownych i świeckich w odnowę kultu Bożego Serca. Czynił to z dużą gorliwością także w węglowskiej parafii będąc odpowiedzialnym za Honorową Straż NSJ.

- To dzięki niemu rozszerzał się ten kult, z jego pragnienia i przekonania, że nie ma nic piękniejszego niż miłość Serca Jezusowego – dodał ks. Kamiński, apelując do zgromadzonych parafian o odnowę osobistą oraz w rodzinach nabożeństwa pierwszych piątków miesiąca.

     - Parafianie cenili sobie jego kazania, wiedzę i obecność w konfesjonale. A dla mnie jako o wiele młodszego, był zawsze braterski, wyrozumiały i życzliwy – mówi ks. Wojciech Adamus, wikariusz w Węglówce.

     4 listopada br., uroczystościom pogrzebowym w Stadnikach, gdzie ks. Wełna był wieloletnim wychowawcą kleryków i ojcem duchownym, przewodniczył prowincjał, ks. Wiesław Święch SCJ, a Msza św. w intencji zmarłego zgromadziła sercanów ze wszystkich placówek w Polsce, duchownych diecezjalnych, siostry zakonne, którym często głosił rekolekcje i dni skupienia, wiernych z Węglówki, rodzinnej Sidziny, znajomych i przyjaciół. Wszyscy przybyli go pożegnać i podziękować za doświadczone od niego dobro. Swego syna żegnała również matka i najbliższa rodzina.

     O duchowej sylwetce ks. Jerzego i jego inicjatywach rozwoju kultu Serca Jezusowego mówił podczas kazania ks. Stanisław Mieszczak, rocznikowy kolega. Zwrócił on uwagę, że czymś istotnym było dla ks. Jerzego poznanie Chrystusa w tajemnicy otwartego Serca.

     - To dla niego nie było banałem, sloganem, sentymentalizmem, lecz wiarą i sposobem życia – podkreślił kaznodzieja, dodając, że uporczywie troszczył się o rozwój nabożeństwa do Najświętszego Serca Jezusa w prowincji, w parafiach i w różnych wspólnotach.

    - Przez wiele lat swego kapłańskiego życia stał na straży naszej duchowości sercańskiej, zarówno jako wychowawca w seminarium i w nowicjacie oraz jako przełożony wspólnot – zaznaczył ks. Mieszczak. Z kolei wymieniając kilka charakterystycznych cech jego osobowości, takich jak: pracowitość, roztropność, umiejętność słuchania człowieka, kaznodzieja podkreślił, że nigdy nie zależało mu na stanowiskach czy godności.

     Na koniec wskazał na jedną z wielu inicjatyw ks. Wełny związanej z odnową kultu Serca Jezusowego w sercańskich wspólnotach i w parafiach. Był nią pomysł sprowadzenia relikwii apostołki Bożego Serca – św. Małgorzaty Marii Alacoque oraz ich peregrynacji.

     - Był przekonany, że gdy święta stanie przy nas łatwiej zdecydujemy się na szaleństwo miłości. Tak zrodziło się dzieło, które ksiądz Jerzy prowadził przez wiele lat w naszych wspólnotach sercańskich, ale także w wielu parafiach – podsumował ks. Mieszczak, który razem z innymi rocznikowymi kolegami: Józefem Krajewskim i Zbigniewem Zagórskim byli przy swym współbracie w ostatnich godzinach jego życia.

     Na koniec prowincjał przypomniał zakonną i kapłańską drogę ks. Jerzego, który wstąpił do sercanów 47 lat temu.

    - Tak się złożyło, że poznał zgromadzenie trochę dzięki mnie. Miałem wtedy dyżur na Jasnej Górze w punkcie powołań, dokąd przyszedł szukając informacji o zgromadzeniach, a szczególnie interesowali go kapucyni. Dam ci coś o sercanach – rzekłem. Był wtedy w technikum ekonomicznym w Nowym Targu. Zanim zdał maturę przyjeżdżał na spotkania. Mam małą satysfakcję, że wybrał sercanów – mówi pochodzący z Węglówki ks. Józef Gaweł i dodaje, że zawsze będzie wspominał go jako osobę braterską, dążącą do zgody i jedności i bardzo wyrozumiałą.

     Te cechy osobowości podkreśla także ks. Mirosław Daniluk ze wspólnoty lubelskiej na Czechowie, gdzie ks. Wełna był    przełożonym.

    - Był dobrym człowiekiem i współbratem. Pracowity, prawy, wyrozumiały w sytuacjach problemowych. Bardzo go sobie ceniłem i jestem mu wdzięczny. Zasłużony dla prowincji, pobożny, niepotępiający. Niezwykle ciepło wspominają go osoby opiekujące się księdzem Koniorem, dla których był otwarty i serdeczny – opowiada ks. Daniluk.

     - Mam o nim wspomnienie z czasów, gdy był wychowawcą alumnów w Stadnikach, a ja byłem wtedy ekonomem prowincjalnym. Zawsze bronił kleryków, usprawiedliwiał, szukał dobrych cech u innych i posiadał dużo wyrozumiałości jako przełożony – mówi ks. Zdzisław Kozioł z Lublina. Natomiast ks. Wiesław Pietrzak z Krakowa zauważa, że był bardzo oczytany i lubił książkę, a tematykę Serca Jezusowego znał wyjątkowo dobrze

    - Dzięki niemu powstało wiele publikacji o kulcie i duchowości Bożego Serca – zaznacza.

     W ostatniej drodze na stadnicki cmentarz, gdzie został pochowany, szli również znajomi z Gołębia i Ostrowca Świętokrzyskiego – parafii, gdzie był wikariuszem w pierwszych latach kapłaństwa. Żegnali go także liczni węglowianie, a młodzież przybyła ze sztandarem szkoły. Byli też członkowie orkiestry dętej OSP. Z Tarnowa przyjechały siostry służebniczki, którym często posługiwał będąc w tym mieście przełożonym domu sercanów. W gronie żegnających byli także klerycy i duchowni diecezjalni, wśród których był zawsze ceniony.

                                                                                                              Ks. Andrzej Sawulski SCJ  

Życie Zakonne

zakon